Czy smycz automatyczna dla psa jest dobra?

Smycze Automatyczne

Czy automatyczna smycz dla psa jest dobra? 

Gdy wychodzisz na spacer ze swoim ulubieńcem do miejskiego parku to zapewne zauważysz, że automatyczne smycze są wszędzie. Taka smycz chowana w rękojeści to bez wątpienia jedno z bardziej popularnych „narzędzi” właścicieli psów, które daje ich pupilom swobodę beztroskiej eksploracji, a jednocześnie zapewnia właścicielom poczucie bezpieczeństwa i kontroli. Ale czy tak jest naprawdę?

Jak wszędzie w życiu z jednej strony znajdą się psiarze, którzy z zadowoleniem wyprowadzają swojego ułożonego psiaka na 10 metrowej taśmie wolności. W drugim obozie mieszkają jednak właścicieli psów, którzy twierdzą, że smycz automatyczna (popularnie zwana flexi – od nazwy producenta) to przenośne narzędzie chaosu i destrukcji.

Oczywiście prawda leży gdzieś po środku. Są małe psy, które całe życie szczęśliwie przechodziły na automacie. Pamiętajmy jednak, że są też pięciomiesięczne, trzydziestokilogramowe owczarki szwajcarskie, które wleką właścicielkę z górki na cienkiej, naprężonej żyłce. (przykład z życia wzięty)

Dzisiaj opowiem Ci dlaczego smycze automatyczne, z mojego punktu widzenia, są po prostu złe i czemu lepiej wybrać smycz tradycyjną. 

 

smycz automatyczna

1. Smycze automatyczne nie służą psom, zwłaszcza tym, które nie są jeszcze nauczone spokojnego i grzecznego chodzenia przy człowieku, nie wspominając już o chodzeniu przy nodze. Z prostego faktu możliwości rozwijania smyczy, uczy ona psa, że jeśli ciągnie to smycz staje się dłuższa. Jednocześnie to zwierzak decyduje gdzie chce iść. Utrwala to niepożądany nawyk ciągania przewodnika za sobą i nie sprzyja skupieniu na człowieku.

Jeśli widzisz na spacerze psa, który dumnie kroczy 6 metrów przed swoim właścicielem a smycz jest napięta jak struna od pianina to musisz wiedzieć, że coś w ich relacji szwankuje. Nie bez kozery właściciela wyszkolonego psa nazywa się przewodnikiem, ale kto w powyższym przypadku przewodzi? Odpowiedź jest oczywista, z tym że to już temat na inną dyskusję.

2. Długość rozwiniętej smyczy, sięgającej nawet 10 metrów, pozwala psu znaczenie oddalić się od właściciela. Taka sytuacja może szybko stać się niebezpieczna. Jeśli się zagapimy to przestraszony pies może w kilku susach znaleźć się na środku ulicy lub zbyt blisko innego psa czy człowieka. Smycze automatyczne posiadają oczywiście przycisk blokady, bywa jednak, że właściciel w obliczu niebezpieczeństwa lub nieuwagi najzwyczajniej zapomina go wcisnąć.

3. Nawiązując do powyższego, zdarza się, że smycz ze swoją ciężką rączką wyślizgnie się właścicielowi z dłoni i upadnie z hukiem na chodnik. Cała sytuacja może spłoszyć bogu ducha winnego psa. Nie wspominając o tym, że gdy przestraszony biedak zacznie uciekać to rękojeść ze złowieszczym zgrzytem zacznie gonić go i najpewniej dogoni! Może to nie tylko zrazić naszego ulubieńca do tego rodzaju smyczy, co samo w sobie byłoby nawet dobre. Jednak w ekstremalnych przypadkach taka sytuacja może spowodować głęboki lęk do miejsca wypadku lub nawet wspólnych spacerów.

4. Bywa, że właściciel lub psy zaplątają się w taśmę smyczy automatycznej. Często przewodnik w geście desperacji chwyta ją gołą ręką, aby się oswobodzić lub przyciągnąć psa do siebie. Poparzenia, otwarte rany czy nawet amputacje; tym może skończyć się spacer z taką smyczą. Jeśli myślicie, że przesadzam to Google jest pełne naturalistycznych zdjęć po wypadkach z „Retractable Leash”.

5. Psy również mogą ucierpieć na skutek nagłego szarpnięcia wywołanego niespodziewanym zatrzymaniem smyczy , która w pewnym momencie przestaje się rozwijać. Oczywiście szarpanie zdarza się też na zwykłej smyczy. Jednak musicie pamiętać, że na dystansie 5-8-10 metrów, który oferuje smycz automatyczna, nasz pies może rozpędzić się do znacznej prędkości. My natomiast w obliczu niebezpieczeństwa naturalnie zablokujemy taśmę, aby uchronić naszego podopiecznego przed tragedią. Może się to skończyć poważnym urazem zwierzęcia. Doktor Garret Pachtinger w tym POŚCIE podaje przykłady ze swojej praktyki medycznej.

6. Smycze zwijane jak wszystkie „mechaniczne” wynalazki z czasem się psują. Sprężyna słabnie, mechanizm zapadkowy się zużywa, a cienka taśma lub żyłka przeciera i zrywa. Kiedy to się stanie? Nie jesteśmy w stanie dokładnie powiedzieć. Dlatego takim smyczom nie można zupełnie zaufać.

Dla mnie osobiście spacer z psem to sport drużynowy. Zarówno pies jak i ja powinniśmy czerpać z niego radość. Idealnie byłoby oderwać się od codziennych trosk i wspólnie cieszyć chwilą tylko dla siebie. Być tu i teraz, łapiąc otaczający nas świat wyostrzonymi zmysłami. Głęboko odetchnąć świeżym porannym powietrzem i spojrzeć w niebo. Ale jak to zrobić, gdy automatyczna smycz ciągle zgrzyta a ja i pies, 10 metrów przede mną, wleczemy się przed siebie na dwóch zupełnie różnych spacerach.

Gdy szukacie dobrej smyczy nie wybierajcie smyczy automatycznej. Jeśli natomiast szukacie smyczy niezawodnej, bezpiecznej i nietuzinkowej to zawsze możecie wybrać coś od psiarza :).

Udanych spacerów!